♥♥

poniedziałek, 14 marca 2016

VI

*Sara*
Siedziałam w łazience już dobrą godzinę. W końcu musiałam jakoś wyglądać, skoro szłam na imprezę i to z chłopakiem. 
- Saruś, może wyszłabyś już z tej łazienki co ? Pomogę ci zrobić coś z włosami, co ty na to ? - moja kochana mamusia się mną zainteresowała. 
-Okej, tylko musimy się streścić, bo za 30 min przyjdzie po mnie Rocky - odparłam szybko.
Po czym wreszcie wyszłam z łazienki i skierowałam się do mojego pokoju. 
-Tak więc zacznijmy robić coś z tą twoją czuprynką - zachichotała kobieta.
*Rocky*
19:30. Stałem pod domem Sary. 19:40... 19:45... Nareszcie się doczekałem. Ale widok, który zobaczyłem... Zwalił mnie z nóg. Zobaczyłem anioła. Piękną anielicę w turkusowej sukience do połowy uda, o złocistych włosach spiętych w koka z "wystającymi" kosmykami przed uszami. Podeszła do mnie i nie czekając na nic pocałowała mnie na powitanie. 
- Witaj, księżniczko - szepnąłem jej czule do ucha. 
W porównaniu do niej, ja wyglądałem jak ósme nieszczęście świata. Chociaż według Sary było świetnie. Śnieżnobiała koszula. Do tego pasujące, czarne spodnie i także czarne (co ja na jakiś pogrzeb szedłem ?) buty. Podeszliśmy do samochodu (Tak, tak, mam samochód, o którym wcześniej nie wspominałem. Brawo ja.), który stał pod domem Sary. Otworzyłem drzwi i wpuściłem moją towarzyszkę na miejsce pazażera. Godzina 19:59 a my dopiero na miejscu. Gdy weszliśmy razem do pomieszczenia, w którym miała odbyć się impreza było już dużo osób. Po 5 minutach do Sary podeszła jakaś dziewczyna. Podejrzewałem, że to ta Jenny. I nie myliłem się. To była ona.
*Sara*
-Hej kochana ! Ślicznie wyglądasz ! - krzyknęła podekacytowana brunetka w obcisłej, czarnej sukience i do tego równie czarnych, wysadzanych ćwiekami szpilkach.
-Jenny ? Nie poznałam cię ! - powiedziałam zdziwiona wyglądem przyjaciółki. Wyglądała prześlicznie w tym stroju.
- Dobra, macie zamiar tak stać ? Dołączcie się do nas !- pisnęła podekscytowana dziewczyna. 
Popatrzyłam na Rocky'ego. Chyba wyczuł na sobie mój wzrok, bo natychmiastowo na mnie zerknał. Puścił do mnie "oczko", po czym udaliśmy się prosto w tłum. Podeszliśmy do mini barku, za którym stała jakaś kobieta. Wzięliśmy po jednym drinku. Po wypiciu drinków zetnęliśmy się z Jenny. 
- Pozwól, że sprawdzę, jak ten twój bokser sprawuje się na parkiecie, mogę ?- zachichotała. Można było zauważyć, że była juz pod wpływem alkoholu. 
- Miałam zamiar właśnie go "sprawdzić", ale skoro prosisz - odparłam w miarę przyjaźnie, po czym lekko cmoknęłam Rocky'ego w policzek. Jenny zaprowadziła mojego partnera na parkiet po czym zaczęli tańczyć. Ja siedziałam przy barku i uważnie przyglądałam się Jenny i Rocky'emu. Z tego całego "transu" wyrwał mnie znajomy głos.
- Hej Sara ! Nie spodziewałem się, że cię tu spotkam - ten męski ton głosu rozpoznam wszędzie. Travis. Natychmiastowo się zerwałam i nerwowo odwróciłam w jego stronę. Ten tylko się zaśmiał.
- Czyżbym wywarł na tobie takie wrażenie ? - 
- Dobrze wiesz, że nie wywarłeś na mnie żadnego wrażenia i nigdy nie wywrzesz - stwierdziłam oschle.
-Dobra, dobra, spokojnie - odparł podnosząc ręce w górę. - Miło cię znowu zobaczyć - popatrzył mi prosto w oczy. Po 5 minutach lekko krępującej ciszy między mną a Travisem, podszedł do nas Rocky. Opanowała mnie ulga, że wreszcie przy mnie jest. Podszedł do mnie i objął mnie w talii.
- Mogę wiedzieć kto to jest, kochanie ?- spytał spokojnie. 
No tak... Przecież nigdy nie opowiadałam mu o Travisie, naszym związku i jego zdradzie. Zrobiło mi się trochę głupio z tego powodu, ale to nie była pora na wyrzuty.
- Stary znajomy - wyrzuciłam z siebie najszybciej jak potrafiłam.
Rocky tylko zmierzył mnie wzrokiem. Potem jego oczy zatrzymały się prosto na moich. Jakby wiedział, że coś kręcę. Natychmiastowo odwróciłam się w stronę gdzie stał Travis. Nie było go tam. Całkiem jakby wyparował.
*Rocky*
Odkąd zobaczyłem ją z tym gościem stała się jakaś... Nieobecna. Martwiłem się. Moją głowę opanowała masa myśli. Kim on był ? Czy Sara i on dobrze się znają ? Dlaczego tak nerwowo na niego zareagowała ? Nie miałem pojęcia.
**************************
Minęła 03:00. Sara zachowywała się jak gdyby nigdy nic. Może dlatego, że i ja i ona byliśmy pod wpływem alkoholu. Większość osób już półprzytomna albo leżała na kanapach, albo spała na krzesłach, albo na podłodze. Nie powiem - mieli gdzie się rozłożyć, gdyż dom był całkiem spory. 
- Rocky ?- usłyszałem znajomy głos. To była Sara.
- Tak, kochanie ?
Nie usłyszałem odpowiedzi. Sara podeszła do mnie i usiadła okrakiem na moich nogach po czym zaczęła "gładzić" dłonią moją twarz, a dokładniej mój zarost.
- Nic takiego - odparła łagodnie. 
- Widzę, że coś jest na rzeczy, kotku - zbliżyłem się do jej ucha i wyszeptałem czule. 
Poczułem na swoich nogach lekkie drżenie. Podniosłem głowę. Sara od razu zareagowała. Pocałowała mnie. Każdy pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, można powiedzieć, że bardziej "agresywny". I w tym momencie górę wzięła moja męska natura. Złapałem oplatające mnie nogi Sary, wstałem i lekko przycisnąłem ją do ściany. Kierowała mną "fala" podniecenia. Czułem, że Sarą również. Nasze usta po pewnym czasie oderwały się od siebie. Zacząłem lekko dyszeć. Moja ukochana zaczęła powoli rozpinać guziki w mojej koszuli. Po chwili wystarczyło ją już tylko zdjąć. Niestety coś przerwało nam tą "chwilę przyjemności".
*Sara*
Nagle usłyszałam dość głośne wibracje w mojej torebce. Rocky ostrożnie mnie puścił. Podeszłam to jasnej, turkusowej torebki leżącej na krześle, na którym wcześniej siedział Rocky. Otworzyłam ją, po czym wyjęłam telefon. Dostałam SMSa. Brzmiał on następująco.
"Jesteś inteligentnawięc odnajdziesz się w tym domuObok łazienki na pierwszym piętrze jest pokójCzekam w nim na ciebieMusimy porozmawiaćTRAVIS."
Cholera. On zawsze musi wszystko spieprzyć. Poprawiłam sukienkę i odwróciłam się w stronę Rocky'ego. 
-Przepraszam, muszę iść do toalety - wydukałam szybko.
- No okej, poczekam tu na ciebie, kotku - stwierdził z zadziwiającym spokojem. 
Udałam się do wskazanego pokoju. To, co zobaczyłam zwołało u mnie lekki szok...
W/P★ I jak się podoba następny rozdział ? :) Przepraszam za dość długą przerwęale sytuacjektóre wydarzyły się w ostatnim czasie negatywnie na mnie wpłynęływięc nie miałam ani wenyani ochoty pisaćAle teraz już obiecuje być na bieżąco z rozdziałami. :D 

niedziela, 3 stycznia 2016

V

*Rocky*

-No ale weź się do tego przyłóż ! Raz, dwa ! I sierp !- Mickey jak zwykle garnie się do trenowania. Fakt - nie byłem na ostatnim treningu z powodu nosa, no ale nie jest to powód, żeby traktować mnie jak jakieś dziecko specjalnej troski i całą swoją uwagę przelać na mnie.
-Nie jesteś w formie, Rock- tak zazwyczaj do mnie mówił. "Rock". Zdążyłem przywyknąć.
-Coś Cię rozprasza- tsa, może ta baba, u której byłem w tamtym tygodniu ?
-Pamiętaj. Miłość rozprasza przed walką. Ja rozumiem, dziewczyna i te sprawy. No ale nie możesz teraz olewać treningów. Za tydzień masz walkę !
-Okej, Mick !- odezwałem się wreszcie.
Echo mojego krzyku rozniosło się po całej sali. Inni bokserzy popatrzyli się prosto na mnie.
-Weźmy się do roboty- stwierdziłem.

*Sara*

Dzień zapowiadał się pięknie. Wstałam, ogarnęłam się i wyszłam "na miasto". Słuchawki w uszach, dobra muzyka i spacer. Idealna sobota. Z tego "muzycznego transu" wybudził mnie SMS.
Jenka :* : Musimy się spotkać.
Ja: Co jest ?
Jenka :*: Spokojnie, nic się nie stało. Po prostu dawno się nie widziałyśmy. :D
Ja: No, racja. :) Możemy nawet teraz, jestem poza domem. Co powiesz na kawę w naszej kawiarence ? :*
Jenka :*: Brzmi świetnie ! Zaraz będę. :*

Po 10 minutach byłam już na miejscu. Mała, urocza kawiarenka, w której zawsze było czuć kawę. Zajęłam stoliczek dla dwóch osób i zaczęłam czekać na Jenny. Nie musiałam czekać długo - przyszła po 15 minutach. Uśmiechnęłam się do niej, a ona usiadła naprzeciwko mnie. Zamówiłyśmy po kawie i zaczęłyśmy rozmowę.
-To opowiadaj, co u Ciebie ?- spytała z ciekawością Jenny.
-Pamiętasz tego boksera, którego poznałam miesiąc temu ? Od trzech tygodni jesteśmy razem- opowiadałam o Rocky'm cała w skowronkach.
-Jejku, no to super ! Wreszcie jakiś porządny. Nie to co Travis...- zamyśliła się Jenn.
No tak - Travis. Mój były. 2 lata wspaniałego związku, a potem zdrada. Z jego strony. Oby Rocky nie zrobił mi takiej akcji.
-No ale mniejsza. Robię niedługo imprezę, w moim starym domku. Mam nadzieję, że Cię na niej zobaczę. Razem z tym Twoim bokserem- zachichotała i posłała mi oczko.
-Hah, kochana. Będziemy pierwszymi gośćmi.

*Rocky*

Po treningu wróciłem do domu. Obolały i bez sił. Chciałem, żeby ten dzień jak najszybciej się skończył. Mickey nigdy nie dawał mi tak popalić. No ale cóż - niedługo kolejna walka. Muszę się przyłożyć. Wparowałem do domu jak nie wiem co. Lisa jak zawsze krzątała się po kuchni przygotowując coś do jedzenia.
-O, wróciłeś. Jak było na treningu ?- seria pytań, ciąg dalszy.
- Mickey dał mi dzisiaj ostro w kość. Jest coś na kolację ?- szybko zmieniłem temat.
-Tak, tak, już podaję- odparła Lisa.
Gdy obydwoje usiedliśmy przy stole ciszę przerwała moja siostra:
-Jak długo miałeś zamiar ukrywać przede mną swój związek ?
-Lisa...
-Ile już trwa ?
-Trzy tygodnie. Za dwa dni będzie miesiąc.
-No to mam nadzieję, że niedługo ją poznam - zaśmiała się pod nosem i puściła mi oczko.
Po chwili otrzymałem SMSa. Jak się spodziewałem - był on od Sary.
Kochanie ❤: Możesz na chwilkę wyjść z domu ? Musimy porozmawiać.
Ja: Dla Ciebie zawsze skarbie. <3
Kochanie ❤: W takim razie będę za 20 minut w parku koło basenu. :*
Zjadłem szybko kolację, ubrałem się i szybko poszedłem w umówione miejsce. Gdy już dotarłem, Sara była na miejscu. Siedziała na ławce. Podszedłem do niej od tyłu i zasłoniłem jej oczy dłońmi. Drgnęła nerwowo. Zachichotałem i szepnąłem jej do ucha.
-To tylko ja, kochanie.
Odwróciła się, obróciła oczami i stanęła na ławce. Potem nasze usta złączyły się. Delikatnie musnąłem jej wargi. Po pocałunku usiadłem na ławce, a Sara na moich kolanach.
-Spotkałam się dzisiaj z Jenny- zaczęła.
-Z tą co Cię olała wtedy na basenie ?- zaśmiałem się. Sara tylko obróciła oczami.
-Tak, z nią. Za dwa dni - wtedy, kiedy wybija nam miesiąc urządza imprezę. Mam nadzieję, że pójdziesz ze mną - popatrzyła na mnie swoimi morskimi oczyma.
-Wiesz...- zająkałem się.- Zastanowię się.
-Mam nadzieję, że Twoja decyzja będzie brzmiała pozytywnie- uśmiechnęła się.
Nie odpowiedziałem jej, tylko zbliżyłem się do niej i ponownie pocałowałem. Tym razem dłużej. Nie zauważyłem, kiedy obok nas szła jakaś grupka młodzieży. Pewnie jacyś gimnazjaliści.
-Uuu, bierz ją ! Taka dupa rzadko się zdarza !- wrzasnął jeden z nich.
-Zmiataj stąd mały- powiedziałem spokojnie.
-No dobra, dobra. Nie chcę Ci przecież laski zabrać- stwierdził z ironią i puścił oczko do Sary po czym sobie poszedł.
Popatrzyłem na moja ukochaną. Obydwoje zaczęliśmy się śmiać.
-Odprowadzę Cię do domu- odparłem.
-No ja myślę- zachichotała Sara po czym pocałowała mnie.

Gdy już staliśmy pod jej domem, Sara przytuła się do mnie. Splotłem ręce na jej biodrach i również się do niej przytuliłem.

*Sara*

-To podjąłeś już decyzję ?- wtrąciłam wtulając się w tors Rocky'ego.
-Hmmm... Na którą godzinę jest ta impreza ?- spytał spokojnie.
-Na 20- odpowiedziałam równie spokojnie.
-Wobec tego- odparł -Będę po Ciebie o 19:30.
-Kocham Cię - pisnęłam z radości.
Cmoknęłam go na pożegnanie. Gdy ruszyłam już w stronę drzwi usłyszałam jeszcze głos Rocky'ego:
-Hej ! Poczekaj !
Odwróciłam się. Przyciągnął mnie do siebie i przycisnął lekko do ściany budynku.
-Myślisz, że zwykły buziak mi starczy ?- odparł i uśmiechnął się. Ehhh... Kocham ten jego śnieżnobiały uśmiech. Nie zwlekając pocałowałam go ponownie. Natychmiastowo poczułam się bosko, mimo tej ściany, do której byłam przyciśnięta. W końcu oderwał się ode mnie.
-No i teraz możesz iść- szepnął mi do ucha.
Mi od razu zmiękły kolana. Ten głos sprawia, że po prostu słabnę z podniecenia. Wreszcie skierowałam się do domu.
-Tylko włóż coś ładnego !- dodał szybko.
-O to się nie musisz matwić kochanie- powiedziałam najbardziej słodko, jak tylko potrafiłam.

wtorek, 29 grudnia 2015

IV

*Rocky*

Jeden cios po drugim. Prawy, lewy sierpowy. Nawet nie zorientowałem się, kiedy typek złamał mi nos. Na jego niekorzyść, szybko dostał za swoje i jego przedni ząb został wybity.
-Ups, jaka szkoda- powiedziałem z sarkazmem i powaliłem przeciwnika na uliczny beton.
Mój koleżka trochę czasu się z niego zbierał. Wściekłość spowodowała, że zaczęło się we mnie gotować. Nieuniknione było moje zachowanie. Cały nabuzowany podszedłem do niego i ostatni raz go kopnąłem.
-Rocky ! Co ty odwalasz ?! Kim on w ogóle jest ?!- no i klops. Sara stanęła za mną.
-Co ty tu robisz ?- zmieniłem temat.
-To raczej ja powinnam się spytać Ciebie, co TY tu robisz- odezwała się ze szczególnym naciskiem na "Ty".
-Później Ci to wyjaśnię- wydukałem.
Po chwili ciszy, obydwoje odwróciliśmy się w stronę mojego "przyjaciela". Zdążył się już ocknąć i wstać.
-No i co się k**wa patrzysz ?!- wrzasnął.
-Zamknij się, Ivan- warknąłem.
-Mogę się dowiedzieć kim on w końcu jest ?- wtrąciła się jasnowłosa dziewczyna.
-Saruś, to jest mój przeciwnik, z którym stoczyłem ostatnią walkę. Biedaczek ze mną przegrał i postanowił się zrewanżować atakując mnie na ulicy- wytłumaczyłem spokojnie.
-Załóżmy, że ci wierzę- powiedziała niepewnie.- Lepiej stąd chodźmy.
Rzuciłem ostatnie spojrzenie Ivanowi. Patrzył się na mnie, jakbym zabił mu matkę. (Tekst z dedykacją dla KuDziK XD) Poszliśmy na stadion. Tam (a dokładniej w szatni) Sara opatrzyła mój nos.
-No i coś ty narobił...- westchnęła.
-Ja się dobrze czuję- stwierdziłem.
-Hah, wyglądasz teraz jak oburzone dziecko, które nie dostało lizaka- moja ukochana wybuchła śmiechem.

*Sara*

-Bardzo śmieszne- wymamrotał Rocky, po czym spojrzał mi głęboko w oczy. Dotknął dłonią mojego policzka i zbliżył swoją twarz. Nie czekając pocałowałam go. Natychmiastowo nasze języki zaczęły współpracować. Z każdej chwili pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Rocky przycisnął mnie do szafek i nie przestając mnie całować zaczął błądzić rękoma po moim ciele. Wyprostowałam ręce i splotłam je na jego szyi. Kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie, popatrzyłam w jego oczy, jakbym czegoś w nich szukała i nie mogła znaleźć.
-Wiesz... Mimo tego, że masz ptasi móżdżek i pakujesz się niepotrzebnie w kłopoty... To i tak Cię kocham- wysapałam lekko.
Po tych słowach nie odpowiedział mi, tylko musnął delikatnie moje wargi.
-Nie bij się z nikim poza ringiem. Okej ?- spytałam niepewnie.
Znów nie odpowiedział. Tym razem posłusznie skinął głową.
Potem poszliśmy razem do lekarza. Gdy weszliśmy do gabinetu, moim oczom ukazała się kobieta w granicach trzydziestki. Ubrana w obcisłą sukieneczkę białego koloru z ogromnym dekoltem i tego samego koloru szpilki.
-Rocky...- szepnęłam mu do ucha.
-Hm ?
-Jakoś nie ufam tej kobiecie.
- Wyluzuj skarbie. Jesteśmy tu tylko dlatego, że ten wypłosz złamał mi nos. Nie denerwuj się - po tych słowach pocałował mnie w policzek.
- Och, dość tych czułości - odezwała się lekarka tym swoim piskliwym głosikiem.- Co się panu stało z nosem ?
- Jak widać, złamany- oznajmił spokojnie Rocky.
-No to niedobrze. Proszę usiąść o tutaj. Zaraz muszę się dowiedzieć w jaki sposób to się stało- zaraz odezwała się ta cała "lekarka".
Rocky posłusznie usiadł i zaczął mówić:
-Wie pani, jestem bokserem. Było dużo walk, w których odnosiłem podobne obrażenia. Jednak dzisiaj mój były przeciwnik zaatakował mnie na ulicy, no i jakoś wyszło, że mój nosek został złamany po raz kolejny- zaśmiał się pod nosem.
-Och, kto mógł być tak chamski i zrobić coś takiego tak przystojnemu bokserowi ?- odezwała się. We mnie już zaczęło się gotować.
Odeszła na moment od Rocky'ego i wzięła wszystkie rzeczy potrzebne do opatrzenia nosa.
-Dobrze, teraz proszę patrzeć w górę lub w dół, jak pan woli.
Po czym przeszła do rzeczy. Jakby w ogóle mnie tam nie było... Cała wściekła patrzyłam na sytuację. Rocky patrzył w górę, a ta idiotka opatrywała mu nos wypinając w jego stronę ten swój odkryty biust. Po chwili zerknął w dół i jak było widać szybko tego pożałował, bo wzrokiem od razu wrócił na sufit.
-No i gotowe. W razie czego proszę dzwonić- odezwała się słodkim głosikiem i podała Rocky'emu swoją wizytówkę.
-Yyy...- zająkał się chłopak, w ogóle nie wiedząc co powiedzieć.
- Dziękujemy bardzo- wyręczyłam go. Byłam tak wściekła, że miałam ochotę walnąć tej lasce z liścia.
Gdy wychodziliśmy, poczekałam, aż Rocky wyjdzie i szepnęłam mu, żeby poczekał na mnie chwilę.
-Co pani sobie wyobraża ?- warknęłam.
-Nie wiem o co Ci chodzi, dziecinko- stwierdziła kobieta.
-Niech pani nie żartuje. Najpierw podrywa pani mojego chłopaka na ten swój pi***olony biuścik, a teraz się jeszcze pani pyta o co chodzi ? Może być pani pewna, że więcej do pani nie przyjdziemy. Żegnam- wyszłam oburzona i z całej siły trzasnęłam drzwiami.

sobota, 19 grudnia 2015

III - Życie jest wyczerpujące...

*Rocky*

   Od pocałunku byłem cały w skowronkach. Ciągle w głowie była tylko ona... Ale musiałem się skupić. Za niedługo kolejna walka. Wróciłem do domu jak gdyby nigdy nic w ogóle nie zwracając uwagi na to, co się dzieje w domu.

- No proszę. Rocky coś ty taki rozradowany ? Nawet nie powiedziałeś mi gdzie idziesz, a gdy wracasz też nic nie mówisz - I zaczęło się. Moja kochana siostrzyczka zaczęła mnie męczyć pytaniami.

- Ehh, kiedy indziej Ci opowiem - odpowiedziałem szybko i czym prędzej poszedłem do swojego pokoju. Gdy już byłem w pomieszczeniu padłem ociężale na łóżko i wpatrywałem się w sufit, jakbym czegoś na nim szukał. Po pięciu minutach bezczynnego leżenia podniosłem się i chwyciłem telefon. Chciałem napisać do Sary. W tym momencie wrócił cały obraz naszej randki. Spacer, jej pełen radości uśmiech i pocałunek... Ocknąłem się dopiero, gdy usłyszałem dźwięk komórki. Okazało się, że nawet nie zdążyłem napisać SMSa - Sara mnie wyręczyła pisząc pierwsza.
"Dzisiejszy dzień spędzony z Tobą był wspaniały.♥ Mam nadzieję, że przed następną walką jeszcze się gdzieś wybierzemy. Kocham Cię.♥" napisał do mnie numer, miałem zapisany pod nazwą "Kochanie :*". Szybko jej odpisałem i poszedłem do łazienki. Gdy byłem już w małym, wyłożonym kafelkami pomieszczeniu oparłem się rękoma o idealnie białą umywalkę i wpatrywałem się przez dłuższy czas w swoje lustrzane odbicie. Po dobrych 10 minutach wreszcie się ocknąłem, wziąłem szybki prysznic, a potem dosłownie rzuciłem się na łóżko. Byłem wyczerpany. Walka, praca i do tego nowa miłość. W życiu nie byłem tak przemęczony. Po dłuższej chwili rozmyślania, nawet nie wiedziałem kiedy zasnąłem.

*Sara*

Obudził mnie budzik - standardowo o 09:35. Nie wiem, dlaczego w wakacje miałam ustawiony budzik (ahh ta szczerość), ale nie przeszkadzał mi on. Wstałam z łóżka z wielkim uśmiechem na twarzy i pewnym krokiem podeszłam do szafy. Ubrałam czarne spodenki oraz krótką, miętową bluzkę bez rękawów. Po ubraniu się ruszyłam do łazienki. Czas na makijaż. Lekkie kreski, rzęsy pomalowane grubą warstwą maskary i gotowe. Przed zadbaniem o twarz wyprostowałam włosy. Zeszłam schodami w dól i skierowałam się do kuchni. Otworzyłam lodówkę - w sumie to nie było w niej zbyt wiele rzeczy, ale zdecydowałam się na tosty (tak, kocham tosty *-*). Po zjedzeniu śniadania napisałam do Rocky'ego, że idę na basen i możemy się tam spotkać (plus tego, że tam pracuje). Włożyłam na stopy wysokie, czarne trampki i udałam się do miejsca spotkania. Po drodze mijałam mnóstwo par. Jedna szła na rękę, inna - siedziała na ławce i się całowała lub podobne rzeczy. Wtedy przypomniało mi się moje pierwsze spotkanie z Rocky'm. Te motyle w brzuchu, to wspaniałe uczucie, gdy mnie pierwszy raz przytulił. Ten pierwszy pocałunek - delikatny, czuły i trochę niepewny. Z każdego razu coraz bardziej namiętny i pewny. Niestety moje rozmyślania szybko się skończyły. Stanęłam jak wryta. Przede mną zobaczyłam widok, który wywołał strach w moich oczach. Widok Rocky'ego z jakimś innym knypkiem, którzy się okładają na ulicy...



Wreszcie napisałam kolejny rozdział ! :) Dzisiaj trochę inne zakończenie rozdziału. Jak wrażenia ? Komentarze mile widziane. I przepraszam, że taki krótki, ale mam ostatnio lekkie "zaniki weny"... Jeszcze raz przepraszam oraz zachęcam do komentowania rozdziału ! Następny już niebawem. :D /►W◄


niedziela, 28 czerwca 2015

Wiem ! Nie dałam w końcu tego rozdziału :( Sorki ;d Obiecuję że przez te wakacje postaram się dodać co najmniej 2 rozdziały ^^

środa, 8 kwietnia 2015

Już niedługo nowy rozdział ! Przepraszam ale jestem straaasznie leniwa xD Pozdrawiam i zapraszam na moje pozostałe blogi ! :)

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział II -Bliskość

*Sara*

Odkąd się obudziłam w głowie miałam tylko jedną osobę. Byłam dosłownie nieobecna podczas śniadania. Kiedy poszłam z powrotem do swojego pokoju położyłam się na łóżku i pogrążyłam w marzeniach. Moje rozmyślanie przerwał telefon. Sprawdziłam kto dzwoni. ROCKY! Poczułam lekki ucisk w brzuchu. Szybko sobie z nim poradziłam i odebrałam telefon.
-Sara? To ja Rocky. Nie przeszkadzam?- odezwał się boski jak dla mnie głos.
-Nie nie przeszkadzasz.Ale po co dzwonisz?-nie wiem po co zapytałam skoro byłam tym uradowana.
-Słuchaj mam dziś dzień wolny od pracy i od treningu. Może spotkamy się w parku niedaleko basenu?- zaproponował.
-Em... Jasne czemu nie. A o której dokładnie godzinie?- spytałam.

Po omówionej godzinie zakończyła się nasza telefoniczna rozmowa. Po raz kolejny poczułam  ten lekki ucisk. Teraz wiedziałam że są to te "motyle". Nie spodziewałam się takiej reakcji z mojej strony ale nie było aż tak źle. Moją głowę znowu pogrążyły marzenia. Marzyłam o tym, aby po spotkaniu Rocky zabrał mnie do restauracji i tam wyznał mi miłość. Właściwie nie wiem dlaczego akurat o tym pomyślałam. Potem zaprosiłam do siebie Jenny, która pomogła mi wybrać, w co mam ubrać się na spotkanie...



*Rocky*

Kiedy nadeszła godzina naszego spotkania bardzo się zdenerwowałem. Ale kiedy ją zobaczyłem zamurowało mnie. Serce zaczęło bić jak oszalałe
-Em... Rocky wszystko w porządku?-spytała.
-Eee... Tak tak, jest ok. Co powiesz na krótki spacer?-
Sara uśmiechnęła się. 
-Brzmi świetnie-
Podczas spaceru każde z nas poopowiadało trochę o sobie. Potem usiedliśmy na ławce.
-Wiesz, bardzo ładnie dziś wyglądasz- wykrztusiłem z siebie nieśmiało.
Westchnęła.
-Dzięki-
Po chwili nasze twarze zbliżyły się do siebie. Serce znowu zaczęło szybko bić. Nasze oczy popatrzyły prosto w siebie. Pocałowaliśmy się. To uczucie...było...wspaniałe. W końcu wziąłem się na odwagę i wyznałem jej miłość. Pocałowała mnie w policzek. Ulżyło mi po tym pytaniu. Teraz moje ciało ogarnęło ciepło. Ciepło miłości...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 
Teraz małe info ode mnie. Proszę o wyrozumiałość podczas komentowania, ponieważ jest to mój pierwszy blog tego typu. DZIĘKUJĘ, MIŁEGO CZYTANIA!!!!
=---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------